Agencja Pracy Twórczej
„NoomeR"

LC62 (Nie) Gap mi się w dekolt

Jestem kobietą, a Ty jaką masz supermoc? Często przypominam sobie ten bon mot słysząc, że kobiety muszą walczyć o swoje prawa. Zastanawiam się wtedy o co chodzi? Czy w znanej nam rzeczywistości, w naszym kręgu kulturowym, ktoś kobietom czegoś zabrania? Zastanawiam się, czy ktoś mi czegoś zabrania?

Parafrazując evergreen Krystyny Giżowskiej są takie dni w tygodniu, kiedy np. omijam kuchnię i pralnię z daleka. Moi panowie przejmują rządy nad chochlą pralką i zmywarką, a ja wymieniam przepaloną żarówkę w garderobie, albo przyklejam listwę, która w żaden sposób nie przeszkadza mojemu mężowi, a mnie drażni. 

Nie potrzebujemy do tego zwoływania kongresu kobiet i mężczyzn z sąsiedztwa, 26 sesji u psychologa, albo kontraktu nagranego na wideo i wrzuconego na YouTube, żeby wszyscy widzieli. Nie potrzebujemy, bo robimy to, na co mamy akurat ochotę, a ja wciąż czuję się kobietą. Ba, uwielbiam nią być!

Trafiłam ostatnio na relację z Kongresu Kobiet, czy jakiegoś innego klubu dyskusyjnego pań uznających się za forpocztę naszej płci i przypomniał mi się artykuł o prowokującym tytule Słuchaj, nie gap mi się w dekolt, który ukazał się kilka lat temu w Dużym Formacie. To był wywiad zaangażowanego pana z zaangażowaną panią - adiunkt, tłumacz, absolwent, członkinią… Szczęśliwie tytuł naukowy doktora pozostał w naturalnej formie. Czego tam nie było? A to zmuszanie do macierzyństwa, a to goła baba na plakacie w warsztacie samochodowym, a to przepuszczenie przodem jako prowokacyjne zachowanie z podtekstem seksualnym, a to opresyjna maskulinizacja języka… Jestem tylko skromnym nauczycielem, lecz kiedy czytam tego typu wypowiedzi, kokardy mi opadają: Feminizm jest projektem kulturowym, który ma nam uświadomić, że to nie jest w porządku. Traktowanie męskości jako uniwersalnego wzorca, wobec którego kobieta - jak pisała Simone de Beauvoir - jest Innym, to forma wykluczenia. Nie chodzi o dekretowanie, jak mają ludzie mówić, tylko o uświadomienie tego wykluczenia. Przecież to taka nowomowa, jaką uprawiało się w czasach tow. Wiesława znanego szerzej pod mianem „Jajakobyły”. Jaki projekt kulturowy? Jakie wykluczenie? Jakie uniwersalne wzorce? Uwielbiam być przepuszczana przodem, a jeśli nawet ktoś gapi się wtedy ma mój tyłek…? No proszę, nie bądźmy hipokrytkami! Gapisz mi się w dekolt? Proszę bardzo. Możesz się gapić i trzymać łapy przy sobie - tyle twojego! Kolejny cytat: (…) pewna Angielka mówiła mi, że Polacy (całując w rękę) wciąż jej przypominają, że jest tylko kobietą, i pod pozorem szarmanckich gestów dokonują rytualnych aktów agresji. Potem jeszcze dwa zdania o „ślinieniu” grzbietu dłoni i heroizmie Kazimiery Szczuki, która odcałowała jakiegoś faceta, który nieopatrznie „buchnął ją w mankiet”. Seriously? – jak zapytałaby popularna vlogerka? 

Mam wrażenie, że paniom wojującym pod sztandarem feminizmu zbyt często chodzi nie tyle o konkretne działania w konkretnym celu, ile o pokrzyczenie sobie i potupanie nóżką. Dlatego uważam, że feminizm jest jak cholesterol i na własny użytek dzielę go dobry i zły. Ten dobry nas napędza, inspiruje i przypomina, że kobiecość to nie krótka sukienka i mocny makijaż, ale raczej umysł, wnętrze i zachowanie, bo ja kobietą potrafię być jednakowoż w glanach, trampkach, klapkach czy balerinach. Ten zły dzieli, jątrzy, wyklucza i wymyśla kolejne sztuczne problemy, nic nie znaczące w życiu świadomej swych wartości kobiety.

Oczywiście uwielbiam sytuacje w których mogę pokazać burakowi miejsce na grządce, kiedy do oburzenia zachowaniem „bezczelnej tupeciary” przyłącza się rozczarowanie, jakie odczuwa część mężczyzn odkrywając, że kobiety także mają rozum, nie uzależniam jednak od tego swojego życia. Nie uzależniam się od swojego obrazu w oczach mężczyzny, od jego oceny. Pracuję, uczę się, realizuję swoje pasje, robię co chcę i kiedy chcę i konkuruję z facetami wszędzie tam, gdzie uważam, że powinnam konkurować i uważam, że to normalne. Tak samo normalne, kiedy cieszę się, że mogę czasem powiedzieć: To robota dla faceta! I nie męczyć się ze zmianą koła w samochodzie.

Jestem kobietą… 

Wodą, ogniem, burzą, perłą na dnie/ Wolna jak rzeka/ Nigdy, nigdy nie poddam się!

… a jaka jest Twoja supermoc?

Czytaj cały magazyn Lady's Club nr 5 (62) 2019