Agencja Pracy Twórczej
„NoomeR"

LC67 - Fascynujący Klub Zbrodni

  • Richard Osman
    Richard Osman

Poniedziałek mocno akcentuje swoje miejsce w popkulturze. Począwszy od swojskiej komedii Nie lubię poniedziałku (1971) znakomitej komedii w reżyserii Tadeusza Chmielewskiego, przez brytyjski odpowiednik zespołu Boomtown Rats (I dont like Monday's, 1979), czy jego burzliwą wersję z kryminału noir Mikea Figgisa (Stormy Monday, 1988). Rolling Stones oddali hołd wtorkowi. Robert Smith z The Cure zalecał, żeby zakochiwać się w piątki. Dorzucę Sunday, bloody Sunday U2, Gorączkę sobotniej nocy (reż. John Badham, 1977) i mamy prawie cały tydzień. Zostały środa i czwartek. O środzie rozmawiać nie warto, choć mówią: środa zginie, tydzień minie. Za to czwartek…

Z czwartkiem skojarzenia mam trzy. Czwartkowe obiady u króla Stasia, słynny Bloomsday Joyce’a, czyli 16 czerwca 1904 r. i – przede wszystkim - czwartkowe Kobry nadawane przed laty w Teatrze TV. Oświeceniowe pogadanki i spacer po Dublinie zostawię sobie na inne okazje, podążę za to śladem „Kobry”.  Starsi czytelnicy pamiętają zapewne ten nadawany przed laty cykl (1956‒1993). Wyludniały się ulice. Łza się w oku kręci na wspomnienie genialnych adaptacji powieści Agathy Christie, Georges’a Simenona, Joe Alexa, Josepha Kesserlinga, Richarda Harrisa. W siermiężną rzeczywistość PRL-u czwartkowe Kobry wnosiły swoistą brytyjskość w stylu BBC. Dziś to już nie to samo (w odniesieniu do telewizji), ale... brytyjskie kryminały trzymają się mocno! Najświeższy przykład: W czwartki tropimy morderców Richarda Osmana.

Rzecz dzieje się w krainie przypominającej południową ćwiartkę tolkienowskiego Shire. Łagodne pagórki falujące soczystą zielenią, biel pasących się tu i ówdzie owczych stad, kamienne płoty wytyczające wąskie, kręte szlaki między rozrzuconymi po okolicy posesjami. Stawy i jeziorka, strumienie szemrzące w zacienionych parowach i przydrożnych przepustach… No, raj na ziemi! Nie zdziwiłbym się, spotykając Bilbo Bagginsa w znajdującym się nieopodal pubie Pod Niebieskim Smokiem albo kogoś z jego licznej rodziny. Jednak to XXI wiek! W hrabstwie Kent w południowo-wschodniej Anglii łatwiej spotkać emeryta niż hobbita.

W opisanych okolicznościach przyrody, w osiedlu dla seniorów Cooper Chase, działa Czwartkowy Klub Zbrodni. W ramach walki z nudą i w trosce o zachowanie nienagannej kondycji umysłowej grupka rezydentów luksusowego domu dla zamożnych emerytów, pogryzając herbatniki i popijając wino, omawia niewyjaśnione morderstwa z przeszłości. Co czwartek, pomiędzy zajęciami z historii sztuki a konwersatorium z francuskiego, w pokoju łamigłówek przez dwie godziny debatuje samozwańcza grupa detektywów. Dla niepoznaki w oficjalnym grafiku figurują jako „Dyskusje na temat opery japońskiej”, co skutecznie zniechęca innych pensjonariuszy do wpisywania się na zajęcia. Środki ostrożności są uzasadnione, ponieważ omawiają prawdziwe sprawy, posługując się oryginalnymi aktami, które w żadnym wypadku nie powinny wyjść poza policyjne archiwa. Do klubu należą cztery niebanalne persony: była agentka sil specjalnych Elisabeth, była pielęgniarka Joyce, były psychiatra Ibrahim i wciąż naładowany testosteronem były przywódca związkowy Ron. W sumie mają więcej lat niż klasztor, z którym sąsiaduje ich osiedle; już samo powstanie z leżaka w ich wieku (pod osiemdziesiątkę ma każdy i każda z nich!) to niemal operacja wojskowa. Jednak, jak zgrabnie ujęła to liderująca tej grupie Elizabeth, są już w wieku, w którym nie boją się konsekwencji. Kiedy na ich terenie dochodzi do zbrodni, z entuzjazmem zabierają się za poszukiwanie mordercy, co rzecz jasna prowadzi do konfrontacji z policją.

Książka Osmana to pierwsza od dawna powieść, która z miejsca trafiła do kategorii moich ulubionych. Inteligentna i zabawna, na wskroś brytyjska (w najlepszym znaczeniu tego słowa). Prócz wszystkich zalet znakomitej intrygi kryminalnej jest również pełna humoru. Narracja sprawna, dialogi błyskotliwe, poza tym mnóstwo w niej ciepła w stosunku do ludzi. Każdy ma jakąś historię do opowiedzenia, każdy chce być wysłuchany, chce kochać i być kochanym – również o tym jest ta komedia kryminalna. To nie tylko opowieść o poszukiwaniu zabójcy niesympatycznego dość dewelopera, lecz w pierwszym rzędzie o Pennym i Johnie, Elisabeth i Stephenie, Joyce i Gerrym, Matthew i Margaret, Bernardzie i Asimie… Piękna opowieść o pięknych ludziach. Gdyby adaptować kryminał Richarda Osmana na sztukę, bez wątpienia znalazłaby poczesne miejsce w czwartkowym teatrze Kobry. Perfekcyjna mieszanka suspensu, dramatu, komedii i kryminału, okraszona sporą dawką angielskiego humoru. Bez wątpienia podbiłaby serca widzów. Jest spora szansa, że tak się stanie, gdyż autor, były telewizyjny producent, potwierdził, że trwają przymiarki do takiego projektu. Mam nadzieję, że to będzie brytyjska produkcja, bo Hollywood przy obecnym sposobie kręcenia filmów zapewne spaprałby ten znakomity materiał. Aha! W książce jest też polski akcent. To Bogdan. Bogdan Jankowski spod Krakowa. Pamiętajcie o Bogdanie.