Agencja Pracy Twórczej
„NoomeR"

Istota zła

ALFA ROMEO PIĘKNA JEST I BASTA. Oddałem głos na „Istotę zła” w Plebiscycie Książka Roku 2016 Lubimyczytać.pl. Przy okazji przyszła refleksja, że chyba się nie rozwijam, bo w poprzedniej edycji plebiscytu odnalazłem tylko 2 pozycje, na które mogłem zagłosować (ponieważ je przeczytałem) i w 2016 było dokładnie tak samo. Liczyłem, że może jeszcze coś nadgonię, bo kiedy pisałem te kilka słów (trzy miesiące temu) było jeszcze kilka dni do rozstrzygnięcia plebiscytu, ale wyszło inaczej.

Jednak w kategorii, w której występuje „Istota zła” nie mam wątpliwości – to jeden z lepszych thrillerów/kryminałów, które miałem okazję czytać, a na taką opinie złożyło się kilka elementów. Po pierwsze, to świetnie napisana (i/lub przetłumaczona) powieść. Po drugie, rzadko się to zdarza, ale dałem się autorowi zaskoczyć rozwiązaniem zagadki kryminalnej. To oznacza, że utrzymywał mnie w niewiedzy lub w błędzie na tyle długo, żebym się nie poirytował i nie znudził kolejnymi „fałszywymi tropami”, ale na tyle zajmująco, że nie kartkowałem w pośpiechu ewentualnych „dłużyzn i oczywistości” aby dowiedzieć się kto zacz. Owszem, w końcówce – moim zdaniem – autor poszalał i stalowa dotąd konstrukcja, okazała się być mniej stabilną niż na to wyglądała, ale nie zepsuło to oceny całości. To trochę tak jak z włoskimi samochodami, a konkretnie z Alfą Romeo. Alfy są… no piękne są, wyjątkowe i niepowtarzalne są, ale przeciwników i szyderców mają chyba więcej niż miłośników, bo nieprzewidywalne są. Ktoś powiedział, że gdyby Alfę Romeo produkowali Niemcy byłaby najlepszym samochodem świata, tyle że prawdopodobnie nie byłaby już Alfą. Chociaż…

Akcja powieści toczy się w prowincji Bolzano, w północnym rejonie Włoch należącej do regionu zwanego we Włoszech Górną Adygą a w Austrii Tyrolem Południowym, który do 1919 r. stanowił część austriackiego kraju koronnego Tyrol. Absolutna większość ludności tej prowincji była i jest niemieckojęzyczna, co w połączeniu z przymusową italianizacją kraju, zarządzoną jeszcze przez Mussoliniego, zaowocowało długotrwałym konfliktem równie zażartym, co ten znany z Ulsteru, nie mniej krwawym, ale znacznie mniej znanym – dziś określa się go mianem Belfastu na strudlowych ziemiach. Dość powiedzieć, że w przywoływanym w powieści finale MŚ 1982 mieszkańcy prowincji kibicowali… Niemcom a nie Włochom (do niedawna kibicowanie reprezentacji piłkarskiej Austrii było zajęciem dla masochistów lub niepoprawnych optymistów z poważnymi zaburzeniami psychicznymi). I to właśnie miejsce akcji, prowincja Bolzano znaczy, to jest „po trzecie”. Wprawdzie narciarstwo alpejskie znane jest mi głównie z opowieści i bardzo skromnych osobistych doświadczeń, to jednak miałem okazję zakosztować m.in. zimowych uroków Tyrolu i zauroczyć się okolicami Bolzano i Roveretto, przy okazji podróży na południe Francji.

Charaktery ludzi zamieszkujących te tereny są wyjątkową mieszanką zdawałoby się kompletnie do siebie nieprzystających cech przysłowiowo niemieckich i typowo włoskich. Jeśli okrasić to jeszcze zwykłymi przymiotami mieszkańców gór, otrzymamy ciekawy obraz bardzo wyjątkowej społeczności opisanej przez D’andreę. Społeczności, która rządzi się prostymi prawami, gdzie wciąż ważne są charyzma, odwaga i odpowiedzialność. Gdzie mężczyzna ma jasno ustalone priorytety, gdzie jeszcze przestrzega się różnicy między wiarygodnym autorytetem a władzą. Gdzie obowiązuje zasada, że nie ma rzeczy trudnych. Trudne jest tylko to, czego nie potrafisz zrobić. Czyli: jeśli coś jest trudne, to siedź w domu.

Historia amerykańskiego filmowca Jeremiasza Salingera, który w poszukiwaniu tematu do kolejnego dokumentu przybył wraz z rodziną do Górnej Adygi, skąd pochodziła jego żona, opowiedziana jest z nerwem i z pasją. Zbudowana wedle klasycznej recepty mistrza suspensu Alfreda Hitchcocka, rozpoczyna się od „trzęsienia ziemi” – niemalże dosłownie – a potem napięcie ciągle rośnie. W zagubionym w Alpach Siebenhoch, które skrywa mroczną tajemnicę sprzed lat, bohater Istoty zła dochodzi do siebie po tragicznym wypadku w trakcie kręcenia zdjęć do filmu o pracy ratowników górskich. Obwiniany przez wielu za to, „że przeżył”, porusza się wśród lokalnej społeczności z gracją przysłowiowego słonia w składzie porcelany. Robi to, czego właśnie nie powinien robić, zadaje pytania, których „nie wolno zadawać”. Opętańczo dążąc do odkrycia „prawdy” o masakrze w wąwozie Bletterbach, zraża do siebie wszystkich, łącznie z najbliższymi. Jak daleko się posunie w tym „szaleństwie”? Czy wymykająca się ludzkiemu pojmowaniu czasu, odwieczna Bestia doczeka się kolejnych ofiar? Odpowiedzi w książce.

Typowy Niemiec i typowy Włoch to zestawienie porównywalne z łączeniem ognia z wodą. Szkocki naukowiec James Watt łącząc te dwa żywioły, zamknięte w stalowym pancerzu kotła, pchnął świat w kierunku wielkiej rewolucji przemysłowej. Może wiec warto spróbować raz jeszcze i przenieść produkcję Alfy do Bolzano? Być może dorównywałaby powieści Luca D’andrei a wtedy - kto wie? – może stałaby się bliska ideału? Bo – w mojej opinii – w swojej kategorii Istota zła”jest właśnie bliska ideałowi.

Luca D'Andrea, Istota zła,  Wydawnictwo: W.A.B. Ilość stron: 400 Rok wydania: 2016