Agencja Pracy Twórczej
„NoomeR"

Legion - Elżbieta Cherezińska

Miałem zacząć od cytatu z Pattona a zacznę od soku z żuka. Nie żebym spragniony był jakoś szczególnie. Myślałem po prostu, że zacznę od treści a wyszło, że jednak od formy, co u mnie dosyć rzadkie jest, ale w tym konkretnym przypadku ten wybór był bardzo, bardzo świadomy. Wyjaśnię to nieco dalej.

Od „Soku z żuka” w reżyserii Tima Burtona więc zacznę. Dlaczego? Bo rzecz dotyczyć ma konwencji. Znakomity Michael Keaton odgrywający tytułowego Beetlejuicea, posągowa Geena Davies, przeprzystojniusieńki jeszcze wtedy Alec Baldwin i młodziuteńka Winona Ryder a do tego zwariowana, szalona historia i kapitalne calypso przy wieczerzy – naprawdę polecam. Kiedyś oglądałem to namiętnie, nawet kilka razy w roku się zdarzyło, ale już od dawna nie było jakoś okazji. Ciekawe, że w kinie, w filmie pociągały mnie tego typu pokręcone historie a w książkach jakby mniej. Zdarzają mi się od czasu do czasu eksperymenty w rodzaju pisarstwa E.Dębskiego, czy Pielewina ale raczej wybieram spokojniejszą formę i treść. No właśnie pytanie: czy treść również? Hmm… Chyba jednak powinienem pozostać przy stwierdzeniu, że wybieram spokojniejszą formę, bo treść – nawet w tradycyjnym, konserwatywnym opakowaniu – wcale spokojna być nie musi, prawda?

Choćby – i tu wracam do meritum - moja ostatnia lektura, czyli „Legion” Elżbiety Cherezińskiej. W formie „spokojna” i konwencjonalna. Trzymająca się reguł gatunku powieść z niewielkimi tylko, smakowitymi za to, wstawkami rodem jakby z sensacyjnej opowieści filmowej. Za takie bowiem uznaję pojawiające się dosyć często krótkie opisy-przypomnienia, swego rodzaju mini-notki biograficzne dotyczące głównych bohaterów historii rozgrywającej się na kartach powieści. Kojarzycie takie momenty z filmów? Otwierają się drzwi, do pomieszczenia wchodzi kobieta bądź mężczyzna, taśma stop, w tle odgłos na przykład telegrafu lub maszyny do pisania i na dole ekranu pojawiają się literki dotyczące osoby, która właśnie wypełniła plan. Spiker odczytuje głębokim głosem na przykład taki tekst: „Margo von Schlenzack, główny rezydent wywiadu rządu londyńskiego na Prusy Wschodnie i Pomorze Gdańskie. Przed wrześniem, w stopniu majora „dwójki” czyli II Oddziału Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Przesunięta do głębokiej konspiracji jeszcze w latach dwudziestych”. Te opisy są świetne, stanowią znakomite kontrapunkty powieści i pozwalają dobrze orientować się w szerokiej galerii postaci przewijających się przez tę opowieść, bez konieczności powracania do wcześniej opisanych wątków z pytaniem: zaraz, zaraz? A skąd ja go…? Czy to ten sam? Tego typu rozterki możemy sobie spokojnie darować i skupić się na wyszukiwaniu całej masy cytatów ze współczesnej nam popkultury. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że zdecydowana większość czytelników Legionu, doskonale będzie wiedzieć skąd pochodzi tekst: „nie chce mi się z Tobą gadać”. A jeśli nie, to jego strata bo takich smaczków jest tu więcej, dużo więcej.

Nie ucieknę od treści, ale jeszcze chwilę „pójdę bokiem”. Opowieść toczy się wartko bez zbędnych fonobłysków i fajerwerków. Historia oddziału Narodowych Sił Zbrojnych (najpierw Legionu Nadwiślańskiego, potem Brygady Świętokrzyskiej) jest tak pasjonująca, wciągająca i niesamowita, że wszelkie eksperymenty pisarskie mogłyby jej jedynie zaszkodzić. Cherezińska „sprzedała” nam tę historię WYŚMIENICIE! Nie spodziewałbym się takiej książki po autorce skandynawskich sag, nie spodziewałbym się ich również po autorce dwóch – bardzo dobrze podobno przyjętych – powieści historycznych z czasów średniowiecza. Nie czytałem ich jeszcze, nie czytałem wcześniej niczego co wyszło spod pióra pani Cherezińskiej i przyznaję, że do Legionu zachęcił mnie przede wszystkim temat. Ale teraz jak już przeczytałem oddaję Cesarzowej co cesarskie. W mojej opinii to jest tak dobrze napisana powieść, że w galerii moich ulubionych pisarzy na LC pojawiła się pierwsza kobieta.

Było o formie, powinno być o treści, choć właściwie coś już na ten temat napisałem – akapit wyżej i na potrzeby niniejszej opinii powinno wystarczyć. Mam bardzo wyraziste, jednoznaczne stanowisko odnośnie spraw opisanych w Legionie, stanowiących oś powieści. Ta historia i tak wzbudza już ogromne kontrowersje uznałem więc,że mógłbym niepotrzebnie nieopatrznym słowem zrazić kogoś do lektury a tego bym nie chciał. Uważam, że ta książka powinna być czytana OBOWIĄZKOWO, tak aby każdy mógł wyrobić sobie własne zdanie.

Nie jest to pozycja naukowa, jednakże autorka wykonała tytaniczną pracę przedzierając się przez mnóstwo wspomnień i biografii. Pisze o tym w doskonałym Posłowiu i ja nie mam powodu nie wierzyć w to, że strona faktograficzna jest bez zarzutu. A jak mawiał Bułhakow: „fakty to najbardziej uparte rzeczy na świecie”.

„Bękarty Wojny” Quentina Tarantino o których wspomina wydawca w kontekście zachęty do czytania Legionu to - może poza sceną z rodziną żydowską ukrywającą się pod podłogą domu w którym buszują esesmani - nudy na pudy i wierutne brednie wymyślone przez ludzi, którzy bladego pojęcia nie mieli jak wyglądać może niemiecka okupacja i sowieckie „wyzwolenie”. Czego się zresztą można spodziewać po obywatelach USA, którzy zarzucają Polakom, że nic nie zrobili dla ratowania Żydów przed niemiecką zagładą? Jeden z takich mądrali stwierdził, że „Polacy powinni byli coś zrobić, mogli przecież wyjść na ulicę i protestować…”. Jaka szkoda, że o obliczu tego kraju nie decydują już ludzie tacy jak generał George S. Patton i wciąż pełno tam pożytecznych idiotów. Generał był zachwycony zarówno tym co zrobili żołnierze Brygady Świętokrzyskiej, jak tym w jaki sposób tego dokonali. „Całe życie powtarzam moim żołnierzom, że honor nie polega na „polec za Ojczyznę” ale na „zabić jej wrogów””. Takie słowa mieli m.in. usłyszeć dowódcy polskiej jednostki podczas spotkania z generałem w maju 1945 roku i w tych słowach zawiera się również mój podziw i szacunek dla tych żołnierzy.

I jeszcze na koniec cytat z Posłowia: (…) cieszmy się naszą historią. Poznawajmy ją z ciekawością i radością. Pomniki zamieniają bohaterów w kamień a historię czynią twardą i niedostępną. Opowieści mogą otwierać przeszłość i oddawać ludziom/historii życie. Bierzmy je takim jakim było. W nas też jest Las.”

„Legion” to fascynująca Historia.