Agencja Pracy Twórczej
„NoomeR"

Odyseusz i kobiety. Odyseusz i Penelopa

Horst Wolfram Geissler ma w swoim dorobku kilkadziesiąt powieści i opowiadań. Bez względu na to czy jego powieści mówiły o czasach historycznych czy też odnosiły się do zdarzeń mu współczesnych - Geissler pokazywał w nich życie od jego najbardziej pogodnej strony. Liczne tłumaczenia jego dzieł sprawiły, że łączny nakład książek jego autorstwa osiągnął już dwa miliony egzemplarzy. Tym bardziej dziwi, że w naszym ojczystym języku przeczytać można jedynie dwie z jego powieści – stanowiące zresztą nierozłączną całość: „Odyseusz i kobiety” oraz „Odyseusz i Penelopa”. Po lekturze obu zdziwienie zamienia się w żal i jestem przekonany, że nie pozostanę odosobniony w tym uczuciu.

Sama historia nie zaskoczy niczym nikogo, kto miał okazję posiąść choć minimalną wiedzę na temat greckich mitów i najbardziej chyba z nich popularnych opowieści o wojnie trojańskiej czy tułaczce króla Itaki. I już bez znaczenia jest czy źródłem tej wiedzy jest Homer czy Parandowski lub Pietrzykowski. Powieść – na dobre - rozpoczyna się w momencie, gdy ponad dumnymi murami Ilionu wznosiły się dymy, łuna i krzyki mordowanych Trojan. Po zburzeniu miasta Odyseusz wyrusza w powrotną drogę do domu, gdzie od dziesięciu już lat czeka na niego wierna Penelopa wraz z synem Telemachem. Dwanaście czarnych okrętów ciężko obładowanych bogactwem zrabowanym w Troi wyrusza ku swemu przeznaczeniu. Ciąg dalszy znamy – prawda? Ale przecież zgodnie z definicją inżyniera Mamonia, najbardziej podobają nam się te piosenki, które już słyszeliśmy i nie inaczej jest tym razem. A ten utwór w „aranżacji” Geisslera brzmi niezmiernie interesująco i lekko. Wciąż jest to opowieść o tułaczce po dalekich morzach i lądach, pełna dziwów, potworów, tajemnic i … kobiet. I One właśnie czynią różnicę. Piękna Helena – od której wszystko się zaczęło, podstępna Kirke, zwiewna Kalipso, świeża jak poranek Nauzyka, tajemnicza Arete, wierna i cnotliwa Penelopa i przede wszystkim „spiżowa” (czy aby na pewno?) „piękna i kamieniejąca, nielitościwie zakuta w zbroję niedostępności”, boska opiekunka Odyseusza – Atena. To pomiędzy nimi „podróżuje” prześladowany przez Posejdona bohater spod Troi, to one wytyczają kurs w jego tułaczce. To one go kochały i były kochane, to one dawały i brały co im zwracał, jedno sobie zawsze zachowując… swobodę odejścia kiedy mu się podobało. „(…) istnieje wiele rzeczy nie do zniesienia dla człowieka, ale najbardziej nieznośne staje się szczęście, jeśli trwa. Chwila jest piękna lecz jeszcze piękniejsze jest wspomnienie o niej. Dopiero z perspektywy czasu bowiem wszystko jaśnieje czystym blaskiem. A wspomnienie im zostawało.” Nawet kiedy odchodził.

Ta powieść to naprawdę wyjątkowo udana i pasjonująca wersja Odysei.