Agencja Pracy Twórczej
„NoomeR"

Trzynaście - Marcin Świetlicki

„The Cracowman in Warsaw” – tak parafrazując Stinga, można by najkrócej opisać tę powieść, albo drugą część tej powieści, czyli w zasadzie „Trzynaście i pół”. Bo w „Trzynaście” Mistrz – o przepraszam – mistrz, jest w Krakowie, co zresztą jest dosyć oczywiste, no bo niby gdzie indziej miałby być mistrz jak nie w Krakowie? Ano w Warszawie mógłby być mistrz i w „Trzynaście i pół” w Warszawie jest mistrz.
Porucznik jest w Warszawie.
Pan Grzesio jest w Warszawie.
Wydawca jest w Warszawie.
Olbrzym jest w Warszawie.
Papież jeszcze nie jest w Warszawie, ale niedługo ma być.
Żona i teściowa pana Grzesia są w Krakowie i Pani Maria jest w Krakowie i mama pani Marii, też Maria, też jest w Krakowie.
I suka jest w Krakowie, bo przecież nie zabrałby mistrz suki do Warszawy.
Ale Ćma jest w Warszawie, a właściwie powinna być w Warszawie, bo tak powiedziała miłemu panu, który opiekować ma się jej kwiatami, a który kiedyś to chyba nawet kochał się w Ćmie. Ale teraz już nie kocha się w Ćmie, bo Ćmy nie ma. Ćma przestała być, bo jej bycie nic już nie znaczy dla innych bohaterów całego „Trzynaście”. Ale tuż po „Dwanaście”, zaraz na początku „Trzynaście” i nawet jeszcze trochę później bycie Ćmy było bardzo ważne, bo od jej bywania – a w zasadzie od odbywania – wszystko się zaczęło. Ktoś, kogo Ćma chyba znała – ale nie była pewna – zrobił jej coś, na co na pewno się nie zgodziła. Ćma zgadzała się czasem na wiele różnych rzeczy, ale tym razem nie zgodziła się a on i tak to zrobił i Ćma zaczęła się bać. Ćma nawet poszła z tym do mistrza, ale mistrz miał na głowie swoje problemy. Mistrz został wyrzucony z Biura, to znaczy mistrz nie został wpuszczony do Biura ale to prawie to samo. To chyba zrozumiałe, że w takiej sytuacji nie mógł zająć się jakimiś rojeniami Ćmy. Więc Ćma wyjechała.
Mistrz wcale nie pije więcej niż zwykle, mistrz nawet nie pali więcej niż zwykle. Jedyne, czego mistrz ma więcej niż zwykle, to ma mistrz kobiet wokół siebie więcej niż zwykle. I nie tak, że one tylko obok mistrza są, one chcą aby mistrz był dla nich a one dla niego. I jeszcze wariatka z Żagania przyjechała.
Mistrz wobec kobiet jest niezwykle dżentelmeński, ale tego zainteresowania jest dla mistrza cokolwiek za wiele. Mistrz wie, że „(…) gentelman will walk but never run”*
...i odejść można.
„Już nigdy więcej nie będzie można. Bo tak jak dziś nie będzie już nigdy”.**
Więc mistrz zabiera sukę i odchodzi. Może znów przyśni mu się Maria Magdalena da Vinci?

A, zapomniałbym - to o miłości jest

*Sting – Englishman in New York
** Marcin Świetlicki – Trzynaście